Idzie susza. Kogo i jak za to ukarać?

Czy nadchodząca susza spowodowana jest przez dewastację środowiska naturalnego, której sami dokonywaliśmy przez ostatnie dziesięciolecia? Nasz egoizm prowadzi do momentu, w którym dalszy byt ludzkości staje pod znakiem zapytania, a to wszystko przez problem globalnego ocieplenia, który nadal jest kwestionowany przez szerokie grono osób.

W swoim cotygodniowym felietonie dla Polska Times adw. Cezary Nowakowski, wspólnik wiodący Kancelarii Nowakowski i Wspólnicy skomentował obecną sytuację związaną z nadchodzącą suszą. Trochę o ekologii, trochę o prawie i historii, a trochę o ludzkich słabościach.

Kwestionujący problem globalnego ocieplenia jak palący czarownice

Po przeczytaniu książki prof. Janusza Tazbira „Państwo bez stosów" proponuję tym, którzy kwestionują fakt wpływu globalnego ocieplenia na panującą suszę zupełnie inne wytłumaczenie. Może susza spowodowana jest przez czary. Wystarczy – jak to kiedyś bywało – przeprowadzić kilka procesów, poddać podejrzane osoby (większość zawsze stanowiły kobiety) torturom, rozpalić stosy i przywrócić porządek świata!

Istnieją jeszcze na świecie państwa, gdzie czary są karane nawet głową. Być może działacze wszelkiego rodzaju ruchów ekologicznych to potomkowie palonych na stosach setek tysięcy osób w całej Europie. Przodowały w tej dziedzinie państwa niemieckojęzyczne, ogarnięte wojnami religijnymi. Tam powstało fundamentalne dzieło dwóch inkwizytorów „Młot na czarownice”, lektura przerażająca, ale ciekawa, którą polskim czytelnikom przedstawił w 1614 r. Stanisław Ząbkowic. Pokazuje on, dokąd może trafić ludzki umysł zarażony fanatyzmem religijnym, duchem nietolerancji, zwłaszcza w czasach wszelkich kryzysów. Procesy czarownic pełne są opisów wymyślnych tortur, od przypalania ogniem po łamanie kołem, bo przecież „dobrowolne” przyznanie się do winy było podstawowym – obok „powołania”, czyli doniesienia – dowodem pozwalającym na skazanie na śmierć.

Istniała jednak pewna prawidłowość, im lepsza pozycja prawna jednostki, im większa ochrona obywatela, tym uczciwsze procesy. Tam, gdzie obowiązywał zakaz tortur, kara śmierci stosowana była niezmiernie rzadko. Im praw było więcej, tym mniej było nieludzkiego bezprawia. Zupełnie inaczej wyglądało to w Anglii, która – począwszy od „Wielkiej karty swobód" z 1215 r. – gwarantowała obywatelom minimum wolności, inaczej na terenie obecnych Niemiec, gdzie stosowanie tortur w procesie było na porządku dziennym.

Jakie było podejście do czarów i tortur w Polsce?

Polska na tle innych państw wyglądała bardzo przyzwoicie, nie obyło się bez stosów, ale też nie wpadliśmy w spiralę fanatyzmu. W 1776 r. Konstytucja sejmowa zniosła w Polsce możliwość stosowania tortur, byliśmy pionierami kontynentalnej Europy. Wyobraźcie sobie jednak, że jeszcze na początku obecnego tysiąclecia w Krakowie toczył się spór o pomówienie o czary. Pewna kobieta zarzuciła swojemu sąsiadowi, iż rzucił on urok na jej krowy i dawały z tego powodu mniej mleka. Niewiarygodne, lecz prawdziwe. Wygląda na to, że zawsze można popaść w niewolę fanatyzmu, a wtedy nie ma nic lepszego niż dobrze skrojone prawa obywatelskie, chroniące nas wszystkich przed wszelką niegodziwością, niezależnie od tego, kim jesteśmy i co robimy.

Artykuł możesz przeczytać także na stronie Polska Times

crossmenu linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram